Przewodniczący SOPK Peter Mihók: Nie możemy czekać na zmiany, lepiej będzie je sprowokować (koronawirus II)
Od mojego artykułu o koronawirusie minęło sześć długich tygodni - zarówno czekałem, jak i szukałem. Czekam na to, co będzie dalej, kiedy to wszystko się skończy. Poszukiwanie udanych, ale i nieudanych rozwiązań sytuacji w zakresie zdrowia i ochrony życia ludzkiego, ale także zdrowia i przyszłości gospodarki, która będzie musiała zapewnić środki na rekonwalescencję społeczeństwa teraz i po zakończeniu pandemii . W tym okresie choroba rozprzestrzeniła się praktycznie na całym kontynencie europejskim, rozprzestrzeniła się znacząco dynamicznie na subkontynencie północnoamerykańskim i osiągnęła prawdziwie globalny wymiar, z dużym ryzykiem zarażenia Afryką i innymi krajami Azji Południowo-Wschodniej. To też jest forma globalizacji, ale nie możemy bronić się globalnie. W tym okresie wyszła na jaw surowa prawda, że ugrupowania ponadnarodowe, czy to o charakterze integracyjnym, politycznym czy gospodarczym, nie były w stanie skutecznie radzić sobie z sytuacjami kryzysowymi, oprócz żałosnych wyzwań. Nagle czujemy, że jest ich za dużo, ale prawdziwe rozwiązania pozostają w gestii jednostki, rodziny, firmy i państwa.
Z tego prostego rozumowania, ale pragmatycznie opartego na dzisiejszej rzeczywistości, wyłania się jeden ważny wniosek, a jest nim potrzeba zmiany. Wreszcie wszystkie podobne wydarzenia historyczne spowodowały kolejną zmianę. Ta zmiana była na poziomie jednostek i zawsze przekładała się na zmianę mentalności, która do dziś objawia się głównie lękiem przed czymś, od czego z dzisiejszego punktu widzenia nie ma ucieczki. Zmiana zachowań indywidualnych i zbiorowych musi prowadzić do porzucenia stylu życia, który nie myśli o przyszłości. Płacimy ogromny podatek za wyniesienie bezgranicznej konsumpcji do bóstwa, któremu jesteśmy gotowi nie tylko czcić, ale także podporządkować się. Swoim sposobem życia pozbawiamy naszych potomków ich przyszłości. Nie możemy oczekiwać, że zmiana nastąpi sama, co i tak nastąpi. Musimy nie tylko przygotować się na zmianę, ale tym bardziej, że najmądrzejsi ją doprowadzą. Jednak wynikająca z tego zmiana jest przede wszystkim odpowiedzią na nieodwracalne sygnały życia społecznego i politycznego, a także zmianą paradygmatu procesów gospodarczych.
Musimy jednak rozpocząć zmiany na własną rękę, ponownie oceniając nasze osobiste priorytety, nasze relacje z otoczeniem i rodziną, środowiskiem lub własnym krajem. Kraj, słusznie - odbieramy państwo, gdy jest nam dobrze, raczej negatywnie niż pozytywnie. Wielu krzyczy, że państwo powinno być minimalistyczne, zwłaszcza jeśli chodzi o rozwój gospodarczy i procesy społeczne. Jednak nagle odkrywamy państwo jako jedynego zbawiciela w przypadku naruszenia standardowych warunków, a taką sytuację reprezentuje również obecna pandemia. Natychmiast żądamy, aby państwo przejęło odpowiedzialność za nas wszystkich, bez względu na to, gdzie znajdzie środki. Państwo jako coś wymyślonego może zadłużać się, a w końcu zbankrutować, nie przeszkadzając nikomu. Jednak państwo wcale nie jest wyimaginowane. Kiedyś słynny francuski monarcha Ludwik XIV wypowiedział uskrzydloną frazę „Państwo to ja”. W okresie Oświecenia oświadczenie to przekształciło się w formę obywatelską, w której każdy obywatel, w tym „obywatel króla”, był państwem. Kiedy wszyscy, ja, ty i wszyscy inni zdają sobie sprawę, że „państwo to ja”, przechodzą dużą zmianę w swoim własnym myśleniu, ponieważ coś, co do tej pory było wyimaginowane, jest bardzo osobiste i wpływa na każdego z nas. Bo wtedy zawdzięczam to nie państwu, ale sobie, okradam się i oszukuję. Wtedy też postrzegam wolności obywatelskie nie jako coś, co służy mi tylko niezależnie od innych, ale jako narzędzie własnej odpowiedzialności i kreatywności oraz lepszego zachowania społeczeństwa. Przyjmijmy zatem tezę „Ja jestem państwem” we własnym życiu i stosujmy ją zarówno w dobrych, jak i złych czasach. Jeśli nam się to uda, dokonamy ogromnej zmiany, która będzie miała wpływ nie tylko na nas samych, ale także w szerszym kontekście społecznym, politycznym i gospodarczym.
Pomaganie firmom w tej bardziej niż trudnej sytuacji jest obecnie popularnym tematem. Przebudowujemy słabo zdefiniowany proces. Chodzi o pomoc całemu społeczeństwu, a nie poszczególnym firmom, ponieważ i wszyscy musimy być tego świadomi, działalność gospodarcza w gospodarce rynkowej, reprezentowana w szczególności przez sektor prywatny, jest jedynym źródłem zasobów materialnych i finansowych dla wszystkich inne dziedziny życia. Bez tych środków nie będzie środków na zdrowie, edukację, sprawy społeczne, kulturę, naukę i badania czy politykę zagraniczną. Dzisiejsze wsparcie dla działalności gospodarczej finansuje nie tylko przetrwanie obecne, ale także godne życie całego społeczeństwa w przyszłości. To kolejny obszar nieuniknionej zmiany w naszym myśleniu. Jednocześnie jednak sektor prywatny jako całość musi wykazywać większą odpowiedzialność społeczną w złych czasach, ale zwłaszcza w dobrych.
Zmiana wywołana obecną pandemią z pewnością znajdzie wyraz w zmianie struktury gospodarczej. W takich sytuacjach wiele firm i branż znika. Wiele ikon biznesu traci swoją chwałę zarówno w kraju, jak i na świecie, i są zastępowane przez nowych graczy, z nowymi udanymi projektami, które zmieniają strukturę gospodarczą kraju lub gospodarkę światową. Dotyczy to również w pełni Słowacji. Nawet obecne oblicze naszej gospodarki nie jest w stanie odpowiedzieć na wyzwania naukowe i przemysłowe świata. Nie możemy też mieć ambicji utrzymania obecnej struktury gospodarki w przyszłości. Zatem nasz restart po wirusie musi być także początkiem zmiany struktury gospodarki z jasno zdefiniowaną ambicją rozwoju naszej konkurencyjności, czy to w ramach UE, czy w stosunkach globalnych. Jeśli nie wprowadzimy tej zmiany teraz, będzie za późno. Ponadto mamy ogromną szansę na określenie własnego kierunku i przyszłego życia, zdając sobie sprawę, że „państwo to ja”.
Jedynie dżuma i związana z nią globalna pandemia, która trwała ponad dwa stulecia, są porównywalne z obecną pandemią. Główną zmianą było przejście od średniowiecza do renesansu, a następnie do oświecenia. Oznaczało to ogromne odrodzenie jednostek, społeczności i krajów. Dla nas wszystkich będzie to oznaczać obecny COVID-19. Na szczęście minionego okresu nie można w żaden sposób porównać do średniowiecza. Mamy ogólnie uznany okres wzrostu, a także poprawy standardów życia. Zarazem jednak mamy okres globalizacji bez reguł, okres polaryzacji społecznej na bardzo wąską klasę superbogatych i innych, okres stopniowej likwidacji klas średnich. Był to także okres degradacji relacji międzyludzkich czy kategorii wartości. Wzrost indywidualnego bogactwa kilku osób znacznie przekracza dostępne zasoby kilku krajów, a duża koncentracja kapitału likwiduje system, który go stworzył. Gospodarka rynkowa stopniowo przekształciła się w gospodarkę monopoli kontrolujących kluczowe obszary działalności gospodarczej na świecie.
To są obszary, które należy zmienić. Jeśli uda nam się to zaprojektować w ten sposób, gorąca pigułka koronawirusa będzie miała również swoją pozytywną stronę. Jeśli nie, zbliżymy się jeszcze bardziej do niezbędnego upadku społecznego i gospodarczego. Od zawsze podziwiałem Renesans, ponieważ przyniósł ogromny rozwój wartości duchowych, naukowych i artystycznych, a tym samym przygotował początek nowego rozumienia świata. Uważam, że dzisiaj jeszcze taki renesans przeżywamy, trzeba tylko dobrze to uchwycić i zdać sobie sprawę, że „państwo to ja”.
Peter Mihók
Prezes SOPK
Peter Mihók
Prezes SOPK
Źródło: Słowacka Izba Handlowo-Przemysłowa, 29.04.2020
http://web.sopk.sk/view.php?cisloclanku=2020042901